4 września 2013

Rozdzial I

A teraz spróbuj znaleźć sobie kogoś do towarzystwa na zewnątrz! wrzasnął karczmarz, wyrzucając rudowłosą dziewczynę z lokalu. I ani mi się waż tu pokazywać. To porządna knajpa!

Wyproszona z gospody Illythea była bardziej niż wściekła, ale nie powiedziała nic, czekając, aż drzwi zostaną za nią zatrzaśnięte. Nie musiała długo milczeć.

Ruszyła wąską drogą w stronę wyschniętego koryta rzeki Drev, sama nie wiedząc po co właśnie tam. Skoro i tak nie miała gdzie wracać, pozwoliła, by los wybrał dla niej drogę. Los? Od czasu kiedy straciła te wszystkie rzeczy, które posiadała, a które dla normalnego człowieka nie znaczyłyby prawie nic, dostrzegła, że musi istnieć coś, co kieruje jej życiem. Sama nie byłaby przecież w stanie zepsuć go aż tak. Jednocześnie nie mogła to być siła zbyt dobra, zbyt zła, a przede wszystkim zbyt inteligentna. Los był wygodnym terminem.

Gdy próbowała doprowadzić do ładu roztrzepane podczas przepychanek loki, poczuła nieprzyjemny zapach. Przytknęła wierzch dłoni do nosa. Piwo. Skrzywiła się na samo wspomnienie karczemnej bójki, podczas której nie zdążyła uchylić się przed nadlatującym kuflem.

Dotarłszy nad Drev, usiadła na jednym z licznych pomostów i spojrzała na tę odrobinę lśniącej wody gdzieś na dnie fosy, która pozostała po obfitej niegdyś rzece, odbijającą niskie, pomarańczowe niebo o zachodzie. Od zawsze lubiła te jaskrawe kolory: czerwień krainy i brąz budynków, wymieszane z ognistymi refleksami słońca. Uwielbiała siedzieć i patrzeć na to wszystko, bo ciepło otaczających barw było jedynym, jakiego zaznała w życiu. Bo ciepło równało się bezpieczeństwu. Bo tak bardzo brakowało jej poczucia owego bezpieczeństwa w całej Drithenii.

Słońce nad wyschniętą rzeką powoli zachodziło i był to już najwyższy czas na powrót do domu, ale Illythea nie miała się gdzie podziać. Nie dziś. Dziś nie miała siły nawet na to, żeby przejść choćby kawałek miasta w poszukiwaniu noclegu. Zeskoczyła z pomostu na ciemniejący w cieniu piach. W nocy wichry nie wieją, pomyślała, układając się wygodniej na zboczu od dawna niespełniającej swych funkcji fosy. W nocy jesteś bezpieczna, Illa.

Od równie dawnego czasu nikt poza nią samą jej tak nie nazwał.

***

A ty, Złotko, gdzie się znowu wybierasz? – Trzecia żona Lotrikosa Wyrte znowu zatrzymała go, gdy wychodził. Nieważne. Naprawdę nieważne było to, gdzie wychodził. Ciągle była przekonana, że mąż ją zdradza.

Na patrol. – Wzruszył ramionami. Lotrikos Wyrte był prawie pięćdziesięcioletnim weteranem niekończących się walk na granicy między Trenssą - w której centrum leżała Drithenia i jeszcze gorętszymi terenami Ynseraty, gdzie nawet wojownicy chodzili w niepełnych strojach. Po dwudziestu jeden latach udanej służby na rzecz ojczyzny i przejściu w stan spoczynku, Lotrikos, nie wiedzieć czemu, został ukarany trzema nieudanymi małżeństwami. 

Czyżby…? – Jego żona, o paręnaście lat młodsza Utennanka, wyglądała w tamtej chwili, jakby zamierzała zaraz odkryć wszystkie jego nieistniejące kłamstwa. Być może miała nawet w pogotowiu jedno z tych diabelskich narzędzi kuchennych. Lotrikos obejrzał jej ręce. Nie miała.

Spieszę się. Na razie, kochanie. – Przełknął jakoś gorzki uśmiech cisnący się na usta podczas każdorazowego wypowiadania słów, w które sam nie wierzył, i odwrócił się. Dziś naprawdę szedł w kierunku najbliższego posterunku, by „chronić świat przed niebezpieczeństwami dnia i nocy”, jak mawiali generałowie szkolący przyszłych strażników. Tymczasem, jak w każdym innym mieście, czy to w porze wojny, czy pokoju, była to najbardziej parszywa robota, jaka mogła się człowiekowi trafić. Ale przynajmniej można było pograć w fevrry…

***

Nie, ta nie. Widziałeś kiedyś, jak wyglądają narodowe barwy Heveran? – Jasne oczy władcy patrzyły na swego sługę z nieukrywaną pogardą.

Tak jest, Wasza Wysokość.

No, i jak wyglądają?

Pomarańczowy i niebieski, przeplatane szmaragdem. 

A powiedz mi jeszcze, mój doradco, czy my mieszkamy w Heverze?

Nie – mężczyzna zawahał się przez chwilę. – Oczywiście mieszkamy w Trenssie.

To czemu przynosisz mi strój w barwach innego narodu?

Wybacz, Wasza Wysokość. Nie zauważyłem tego. Ale to da się przyciemnić. Z koloru pomarańczowego zrobi się krwistą czerwień, a z błękitu…

Nic nie będziesz przyciemniał, Kneraz – uciął władca, machając berłem tak, jakby chciał odstraszyć rozwścieczone osy. - Każ uszyć nowe szaty.

Ale Panie, zostały dwa dni… Krawiec sobie z tym nie poradzi…

To znajdź innego. – Król Aderan III nie zwrócił uwagi na wyraz twarzy swego sługi, doradcy w sprawach ubioru i innych, w większości mniej znaczących rzeczy. – Co tak stoisz, Kneraz? Zejdź mi z oczu i pisz ogłoszenie, szybko. Do jutra chcę mieć nowego krawca, najlepszego w Drithenii, albo i dalej, jak trzeba.

To niemożliwe, mój Królu.

To ja wiem, co jest możliwe, a co nie. Wywieś ogłoszenia, zamieść tam obietnicę solidnej nagrody. Jak się będą targować, zgodzisz się na wszystko, ale wypłata po wykonanej robocie. Możesz tam wpisać jeszcze stałą pracę dla zwycięzcy, jeśli chcesz. Któraś z księżnych na pewno będzie zadowolona. Już.

Tak jest, mój Panie. – Mężczyzna już ukłonił się i zwrócił do wyjścia, gdy usłyszał jeszcze parę słów króla.

I jeszcze coś, Kneraz, dopisz pod tym ogłoszeniem prośbę o złapanie demonów. Obiecaj pięć tysięcy tsnerów za każdego. Wkurzają mnie te burze. Nawet wyjść na zewnątrz nie można.

Ale…

To nie jest twoje zmartwienie, Kneraz. Każ je złapać. – Król odwrócił głowę w zamyśleniu, spoglądając błękitnymi oczyma na kolorowe witraże w sali tronowej. – Czymkolwiek by się okazały.

– Tak jest odparł cicho. Wiedział już oczywiście, że próba złapania demonów będzie dopiero początkiem problemów nie tylko władcy, ale także całego państwa. I cóż on mógł zrobić w tej sprawie?

To wszystko, możesz odejść.

Ach, tak. Po prostu odejść.

***

Ten idiota wyobraża sobie, że jest nie wiadomo kim! warknął głośno Kneraz, wchodząc do pomieszczeń dla wykonawców wszelkich zachcianek Jego Królewskiej Mości.

Bo jest odpowiedział mu z oddali głos zduszony przez kamienne ściany. Kilka osób pracowało tu nad nic nie wartymi i bezsensownymi rzeczami, których zażyczył sobie król: nad kwiatami pachnącymi innertem słodkim i mocnym alkoholem; nad złotą tarczą wysadzaną na zmianę muszlami plenita – wyjątkowo paskudnego ślimaka, żyjącego pod ziemią w fosie, i skorupami po owocach miretu – drzewa kwitnącego raz na dziesięć lat, a także nad wielką poduszką w kształcie kukurydzy o kolorze, który władca nazwał gumigutowym. Najtrudniejszym zadaniem, jak się okazało, było dowiedzenie się, co to właściwie za barwa.

No tak, no tak, Jersen. A ty jak zwykle po jego stronie westchnął Kneraz, kiedy zobaczył swego starego przyjaciela. Poznali się tu, na dworze, jeszcze za czasów Xanffresa IV, zmarłego niedawno ojca obecnego króla, którego śmierć - jak większość sług - obaj przyjęli z ulgą. Jak się okazało, krótkotrwałą, ponieważ szybko wyszło na jaw, że wraz z genami ojciec przekazał synowi także niewiarygodny talent do komplikowania życia ludziom żyjącym obok niego.

 Kneraz był niższego pochodzenia niż Jersen, ale to właśnie na niego spadł przywilej zajmowania się zachciankami władcy. Niedługo później wszyscy zauważyli, że młody król ma więcej głupich pomysłów niż niejeden dziesięciolatek, i zaszczyt usługiwania mu okazał się bardziej niż wątpliwy. Jersen wybrał sobie chyba jeszcze gorszą robotę: zajmował się wytworzeniem królewskich pierdół tu, na dole, pod zamkiem, w podziemiach. 

W rękach trzymał coś, co wyglądało na fioletowy strączek groszku, a na jednym z końców miało kolorowe frędzelki. Kneraz wiedział, że w pracowni obok jest jeszcze koło setki takich samych strączków, wykonanych z jakiegoś podejrzanie miłego w dotyku materiału. Aderan III kazał urządzić komnatę dla swej ciotki, która kochała ogrody warzywne i fiolet we wszystkich jego odcieniach: wymyślił, żeby obwiesić pluszowymi groszkami wszystkie jej pokoje. Nikt niestety nie wiedział po co.

Powinna wrócić z podróży jeszcze przed uroczystością, na którą strój miał uszyć nowy krawiec. Starego należało chyba wyrzucić... Prawda?

W końcu jest królem. Cokolwiek by chciał, i tak musimy mu to dostarczyć. Jersen oparł się o stół stojący niedaleko. Co wymyślił tym razem?

Wdzianko mu się nie podoba odburknął Kneraz. Trzeba znaleźć krawca do jutra. 

A tyle mi zajęło znalezienie odpowiedniego futerka... westchnął i otarł niewidzialną łzę.

Możesz się wypchać tym futrem, Jersen. Tylko znajdź mi nowe. Na jutro.

Zapomnij. Kupiec wyjechał wczoraj do Clavinyi.

Świetnie warknął zły zarówno na króla, na krawca, na handlarza, jak i na samego siebie, że nie przypilnował wszystkiego wcześniej. W takim razie idę pisać to pieprzone ogłoszenie. – Kneraz skierował się do wyjścia. Już otworzył drzwi i postąpił krok naprzód. Wszedł na pierwszy stopień i miał iść dalej, ale jego oczom ukazała się tkana światłem dochodzącym zza rogu niewyraźna postać. Zbliżała się szybko, obijając się o ściany. Zeskakiwała niezgrabnie o dwa i trzy stopnie. Przyglądał jej się ułamek sekundy. Zanim zdążył zareagować, lądował już twardo na ziemi. Z kolorową zjawą na swoim brzuchu. – Neter? Złaź ze mnie, zboczeńcu! – wrzasnął.

Jersen, ku swemu zadowoleniu, oglądał zaistniałą sytuację z bezpiecznej odległości.

Co się stało, Neter? I czemu cały jesteś upaćkany farbą? – spytał. Młody chłopak wstał i pomógł podnieść się obolałemu Knerazowi. Wybąkał słowa przeprosin i spojrzał na tupiącego nogą Jersena. To jemu musiał się do wszystkiego przyznać. Przede wszystkim do tego, dlaczego jego ubrania były zalane różowym i niebieskim barwnikiem. Westchnął ciężko, spuszczając wzrok.

Wiesz, mistrzu, o tym wielbłądzie… – Jersen zmrużył oczy. – On uciekł.

Jakim wielbłądzie? – Kneraz wiedział, że lepiej byłoby dla jego zdrowia psychicznego, gdyby nie zapytał. Jersen odłożył groszek na półkę z wyjątkową delikatnością.

Nie było cię wczoraj. Król kazał przefarbować jednego z wielbłądów na jakieś szalone kolory, bo zwykły mu się znudził. – Kneraz wzruszył ramionami, spoglądając na stworzoną niedawno przez jego przyjaciela klepsydrę, w której zamiast piachu przesypywało się pierze – kolejny bezsensowny pomysł władcy.

Mówiłem, że to idiota.





------------------------------------------------------- 



Dużo nowych nazw, dużo dziwnych słów mam nadzieję, że nikogo to nie przytłoczyło. Mało się na razie dzieje i myślę, że kolejny rozdział także pełen będzie przedstawień, choć nie aż tak szczegółowych.

Za wszystkie opinie, pomysły i komentarze o przysłowiowym niczym serdecznie dziękuję. Każdy z nich czytam uważnie przynajmniej dwa razy i trzymam tuż pod sercem, żeby przypadkiem mi nigdzie nie uciekł.

Wiele osób pytało mnie, czy na pewno to czytelnik ma panować nad fabułą, czy nie lepiej byłoby, gdybym tylko zadawała pytania o konkretne fakty. Nie mam nic ani przeciw pierwszemu (takie było główne założenie), ani przeciw drugiemu, bo taki też miałam zamiar.

Główne pytanie to oczywiście fabuła. Jeśli ktoś ma w głowie jakiś pomysł na temat tego, co ma być dalej, zapraszam do podzielenia się nim. Co prawda mam wymyślony plan rozdziału drugiego (a jakże! muszę mieć, jeśli wam nie chciałoby się myśleć), ale z chęcią zmienię go dla kogoś z was.

Propozycję Gala Anonima o opętaniach przemyślałam sobie dogłębnie. Samego założenia - znikania - nie mogę zmienić, bo musiałabym naprostować prolog do nowej idei, ale dodam wątek na temat przez czytelniczkę zaproponowany. Myślę jednak, że to nas czeka dopiero za parę rozdziałów.

Kolejne ważne pytanie: czym ma być uroczystość Umniejszenia? To ważne wydarzenie - choć nie wiem jeszcze z jakiego powodu - dlatego liczę na waszą inwencję twórczą. Ktoś ciekawy, co to takiego fevrry, o których myśli Wyrte, wychodząc z domu? Może sami mi na to pytanie odpowiecie? Ma to być gra popularna wśród wszystkich, tak jak u nas karty, warcaby, czy inne chińczyki. 
Może ktoś z was nie będzie miał co robić w szkole. Zachęcam więc do przemyślenia sprawy  durnych projektów króla Aderana (generowanie głupich pomysłów to przecież specjalność naszych szkół): przykłady mieliście w rozdziale – może to być praktycznie każda rzecz, odbiegająca od normy w ten irracjonalny sposób. Wszystkie propozycje przyjmuję, wierząc, że ich bezsensowność przyda się temu opowiadaniu. Miło byłoby, gdyby owe rzeczy wywoływały mimowolny uśmiech na twarzy mojej i waszych. 

Zachęcam do dyskusji w komentarzach: do dyskusji ze mną, ale także między sobą - kto wie, może z dwóch pomysłów stworzycie jeden wspanialszy? Zdaję sobie sprawę, że pod notkami może z tego powodu panować bałagan, ale - jak mówią, geniusz ogarnia chaos. Jestem otwarta na propozycje.

To, co akurat dzieje się u mnie, widać na górze po prawej (czy aby na pewno prawa...?) w aktualnościach. Stąd najłatwiej dowiecie się, kiedy rozdział i dlaczego jeszcze nie teraz.

Ach, i serdeczne kondolencje dla tych, którzy zaczęli wczoraj rok szkolny. Myślcie o mnie na polskim.

55 komentarzy:

  1. Dziękuję za powiadomienie :D
    I serio, zawirowało mi w głowie od nowych nazw, imion i innych takich, głównie dlatego, że są niespotykane, co bardzo mi się podoba :D Nie biega tam żaden Peter, Jim czy Tania z Jessicą. Wszystko jest oryginalne i cholernie działa na moją wyobraźnię. Uwielbiam, gdy świat jest calutki wymyślony. To pokazuje jak wielką wyobraźnią dysponuje autor ^^ I to w opowiadaniach cenię najbardziej :D Jestem pod wielkim wrażeniem, że się na to porwałaś. Kocham to opowiadanie, chociaż tak powoli się rozwija... co w sumie podsyca moją ciekawość :P

    Pe.eS. Szkoła, szkoła... jak bardzo mi jej brakuje ^^ Chętnie bym do niej wróciła :P Ale dołączam się do tych kondolencji :D

    Pisz dalej, kochana :D Czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłabym prowadzić opowiadania, czy książki, których głównym bohaterem byłby Janek, Józek albo inny Stefan. Gryzie się to z moją wizją fantastyki.
      Temu światu daleko jeszcze do bycia kompletnym. W zeszytach piszę sobie książkę, która ma już paręset stron i dalej czuję, że brakuje jakichś części tego uniwersum, że po czterech latach ciągle coś jest nie przemyślane.
      Lubię wszystko mieć dopracowane, zanim to komuś pokażę, dlatego obawiałam się przed stworzeniem tego bloga. Wiem, że niedociągnięcia będą, że ciężko będzie poprawić coś z początkowych rozdziałów gdzieś dalej. Uważam to za osobiste wyzwanie i mam nadzieję, że czytelnikom ta zabawa spodoba się tak samo jak mi. A może i bardziej.

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nie potrafiłabym umieścić w swoim opowiadaniu jakiegoś polskiego imienia xP Nie wiem czemu, ale jakoś nie pasuje mi do fantastyki :P Uwielbiam, kiedy imiona są nadzwyczajne, ale nie narzekam na amerykańskie. Zresztą to chyba kwestia przyzwyczajenia. Bardzo pasuje do mnie powiedzenie "cudze chwalicie, swego nie znacie", bo np. nie przepadam tak naprawdę za polską fantastyką (z tego wszystkiego to chyba tylko Sapkowskiego przeczytałam opowiadania wprowadzające do Wiedźmina xD), ale pod niebiosa wychwalam te amerykańskie :P Zawsze znajdzie się w nich coś ujmującego. A raczej ktoś :D Zawsze te amerykańskie fantasy napakowane są super-hiper-sexy herosami :D Aż ciężko się nie oblizywać ^^ Jeju... jesteś dla mnie wzorem do naśladowania. *.* Chyba zacznę Cię wielbić za tą perfekcję ^^ Zazdroszczę Ci tego :D

      Usuń
    3. Nie, no czemu? O Jurandzie na ten przykład mogłabym pisać. Ale historyczne fantasy to już wyższa szkoła jazdy. Wolę wymyślić wszystko sama, niż męczyć się nad opracowaniami, a potem i tak usłyszeć: "nie prawda! Ta wioska była dwadzieścia kilometrów dalej, nie mogli dotrzeć tam tak szybko!" Z resztą, zawsze znajdzie się ktoś, komu nie podoba się praca kogoś innego - z zasady.
      Z polskiej fantastyki (bardziej uwspółcześnionej): Jacek Dukaj. To jest majstersztyk. Szczególnie "Lód" - właśnie powieść oparta na prawdziwej historii. Nie lubię takich klimatów, ale to naprawdę warto przeczytać.
      I dziękuję za te pochwały :). To wiele dla mnie znaczy.

      Usuń
  2. Wielki + za oryginalność w wymyślaniu nazw. Dużo tych nowych rzeczy, ale jako tako ogarniam.:)

    Uroczystość umniejszenia.. hmm..A skąd taka nazwa? Może mogłoby to być jakaś uroczystość religijna? Albo rocznica koronacji króla?
    Fevrry to mogłoby być rzucanie strzałkami do tarczy. Chociaż może zamiast strzałek dać coś większego... oszczepy? xd (mój chory umysł)
    Projekty króla: organizacja urodzin jego psa (najlepiej pudla xp). Niech każe najlepszym skrybom napisać książkę o nim samym, a bardowi pieśń na cześć jego mężności. Może wydać nowe prawo wedle którego w każdym domu musi znajdować się jego podobizna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby przyszło mi żyć pod rządami takiego króla, jakiego opisujesz to chyba sama z kuszy do siebie bym strzeliła xD Z tą podobizną to naprawdę przesada...ale przesada godna tego Króla ^^ Samo malowanie wielbłąda było kretynizmem xP

      Usuń
    2. Nie, no nie mogę xD. Wiedziałam, że będziecie mieli durne pomysły, ale... podobizna? To bardzo w jego stylu :D.
      Jeśli chodzi o uroczystość, zastanawiałam się nad jakimś corocznym zdjęciem kar, albo użyciem innego prawa względem więźniów. Uroczystość religijna? Tylko że on jest niewierzący. Pokazówka dla ludu? No nie wiem, myślcie, moi drodzy, może to nie taki głupi pomysł.

      Usuń
    3. Cóż, pierwszy rozdział, to tak, jak napisałaś, przedstawienie postaci, wprowadzenie czytelnika w Twój świat. Czekam z niecierpliwością na dalszą cześć. Ciekaw jestem, jak się to dalej rozwinie.
      O uroczystości Umniejszenie chętnie coś wtrącę, gdyby przypadkiem coś mi wpadło do głowy. W tym momencie mam pustkę, ale może w świetle dnia mój mózg zacznie bardziej pracować.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Ja mam zawsze durne pomysły. :D Miło, że się Wam podobają. xD Hmmm to może niech więźniowie robią pokazówkę dla króla na uroczystości umniejszania, a ten, którego występ mu się spodoba zostanie uwolniony. xp

      Usuń
    5. No i co oni mieliby tam robić? Tańczyć zumbę?

      Ej, a może faktycznie coś religijnego: umniejszenia, bo król podczas uroczystości ma oddać część swojej władzy bogom - ... czy komu tam chcecie. Tylko co mogłoby z tego wynikać, przecież jest niewierzący. Ale mi się ciężko myśli ostatnio.

      Od razu mówię, że do uroczystości jeszcze rozdział lub dwa, także mamy duuużo czasu na myślenie.

      Usuń
    6. Nie, kankana w w różowych sukienkach. xD
      A tak na serio, to niech król im daje zadania typu: kto będzie szybciej uciekał przed lwem wypuszczonym z klatki, kto wypije więcej piwa i będzie trzeźwy. x.x. To miała być poważna uroczystość, a ja takie głupoty... x.x xD

      Usuń
    7. Muszę te propozycje poważnie przemyśleć. Obiecałam, że zmienię fabułę dla każdego z was, więc czeka nas niezła komedia na religijnej uroczystości. Nie rób mi tego =.=
      Całe miasto zeszło się oglądać, który więzień będzie dłużej trzeźwy? To ma być spora impreza. Możecie też pomyśleć nad tym, co ma się dziać "na boku": jakieś przekręty, jakieś dziwne spotkania...

      Usuń
    8. Dobra, już się ogarniam. Niech będzie uroczystość religijna, podczas której wszyscy będą musieli równo w południe oddać cześć przed posągiem jakiegoś boga, a potem może być w pałacu biesiada dla wszystkich.

      Usuń
    9. Zaraz będzie, że marudzę, ale jakieś to za proste. Dobra, zobaczymy. Jak innych pomysłów nie będzie, to wszystkie twoje połączę w jeden. A jak będą.. będę miała sporo do łączenia...

      Usuń
  3. Pierwszy raz tu jestem i powiem Ci, że mi się tu bardzo podoba. Twoje opowiadanie mnie nie zanudza. Polecę go mojej koleżance, która właśnie takie opowiadania uwielbia *.*
    Ja pozdrawiam, obserwuję i liczę, że wpadniesz ;)
    http://anamarafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wpadnę, jak tylko znajdę chwilę czasu. Ze wszystkim jestem do tyłu, także proszę się nie przejmować moją nieobecnością. Dzięki za zainteresowanie.
      Pozdrawiam :D.

      Usuń
  4. Będę tu częstym bywalcem ;)
    Mam nadzieje że wpadniesz też do mnie, blog o całkiem innym temacie ale zapraszam : http://lirenefashion.m-hosting.pl/
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spamik mniejszy i większy zostawiamy tam, gdzie jego miejsce: w zakładce "wasza twórczość". Usilnie o to proszę, bo później straszny bałagan panuje.
    Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do stosowania się do tych niewielu reguł tu panujących.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie czytam? Przez te dni laptop był w naprawie a przez komputer stacjonarny nic mi się robić nie chciało. Ty wiesz jak on zamulał? Rozdział świetny. Niech ktoś znajdzie Illę, proszę. Może ona będzie nową krawcem króla? Ciekawe czy zna się na tym... Albo znajdzie ją Kneraz..... Sama z resztą nie wiem. Za dużo pomysłów.

    Z poważaniem
    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, dobra, tak tylko narzekam. A Illę ktoś znajdzie, to na pewno. Chyba nawet już wiem kto. Ale to zostawię dla siebie.! *śmiech psychopaty*
      Krawcowa?...hm, muszę nad tym pomyśleć.
      A tak serio, to dziękuję za przeczytanie i cieszę się, że się podoba.

      Usuń
    2. Nie ma za co. Z resztą jak by się mogło nie podobać? Świetnie piszesz, uwierz mi.

      Z poważaniem
      Gal Anonim

      Usuń
  7. Ach! Wspaniale! Bardzo mi się podoba i chociaż to pierwszy rozdział wiem, że to opowiadanie nie będzie należało do "grzecznych" :)

    Może Illę niech znajdzie król i się w niej zakocha? Pojmie ją za żonę choć ta nie będzie chciała i ona go zabije i będzie panować w królestwie. Nie będzie się to podobać wielu ludziom, bo będą się domyślać, że ta go zabiła, ale w końcu się do niej przekonają, bo królewski majątek wyda na biednych :)

    Uroczystość Umniejszenia ? Hmmm... Pomyślę nad tym. Podoba mi się powyższy pomysł o tym, że więźniowie muszą zrobić coś naprawdę głupiego, aby się uwolnić. Albo np niech walczą za pomocą ?narzędzi kuchennych takich jak wałek, tłuczek, jakieś łyżki? i który wygra będzie wolny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę chcecie z tego króla idiotę zrobić. Podoba mi się.!xD
      Z tym znalezieniem Illi przez króla czy też jego podwładnych, to myślę, że da się zrobić, ale dopiero za parę rozdziałów. To za wcześnie na łączenie tych wątków.
      Dziękuję, że znalazłaś dla mnie trochę czasu :).

      Usuń
  8. Może to fevry to niech będzie gra jakby kręgle czy coś, ale zamiast tych kręgli to niech będą np podobizny króla? Jakieś figurki albo sama głowa. :D Oczywiście byłoby to nielegalne, ale bardzo możliwe na dworze "takiego" króla c'nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kula to taka z oszczepu, najeżona kolcami. Chyba Nacia o oszczepach mówiła. Myślałam, że to ja mam taką dziwną wyobraźnię, ale bijecie mnie w tym na głowę -.-'

      Usuń
    2. No wiesz. Ten król jest bardzo ciekawą i kolorową postacią w tym opowiadaniu, więc fajnie by było gdyby było z nim wiele wątków, bo naprawdę taki Król idiota jest najlepszy :P

      Usuń
    3. Z założenia wątek króla miał być raczej pobocznym, ale skoro tak bardzo chcecie, to będzie się pojawiał częściej.
      A fakt, że fevrry mają być nielegalne, bardzo mi się podoba. Ludzie mają nie lubić tego króla, się znaczy, tak? Nikt nic powiedzieć na niego nie może, ale wszyscy go nienawidzą. Tak standardowo, ale barwnie. Niech tak będzie.

      Usuń
    4. Może nie do końca nie lubić, ale uważać go za idiotę, którym tak naprawdę jest :P Może niekoniecznie, żeby ten król był ciągle w tych rozdziałach, bo w końcu to się nudne zrobi i mało ciekawe, ale często bardzo ubarwi i poprawi humor czytelnikowi :)

      Usuń
  9. Hej, tu znowu ja Gal Anonim

    Myślałam nad "ciekawymi" i "jakże mądrymi" rozkazami i dekretami władcy. Wpadłam na niewiele. Może Będzie kazał zbudować sobie zamek na chmurze lub pod wodą, może będzie kazał swojej przybocznej straży nosić jakieś obciachowe stroje, może... no nie wiem. Może każe przemalować kruki na biało bo czarne mu się nie podobają. Może opodatkuje masło. Może każdego pierwszego dnia roku będzie kazał przez godzinę skakać na jednej nodze. Może będzie kazał zasłonić słońce by było tylko dla niego. Może wszyscy poddani w dzień jego urodzin będą musieli się do niego modlić czy nosić jakieś dziwne stroje. Może będzie kazał zdjąć z nieba gwiazdy i księżyc bo mu się nie podobają. Nie mam pojęcia czy coś z tego się nadaje.

    Z poważaniem
    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ze słońcem mi się podoba. Trafi do opowiadania. Reszta zostaje, na użytek późniejszych rozdziałów. Dziękuję, że myślicie. Myślcie dalej, bo to zdrowe :D.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie piszesz :) Czekam na następny rozdział :)
    Zapraszam do mnie http://dreams-become-a-reality.blogspot.com/
    Proszę o komentarz z twoją opiniom, z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mojoM opinię to sobie zasłużyć trzeba. Chociażby przeczytaniem kawałka notki, komentarza, albo wstępu, bo wszędzie jest mowa o tym, gdzie spam należy zostawiać.
      Nie wejdę. Z przekory.

      Usuń
  12. Dzięki za powiadomienie! Z bólem serca, za kondolencje także...
    Kolejny fragment przeczytany i jeszcze bardziej wciągnęłam się w to wszystko! Strasznie podobają mi się nazwy i imiona - plus za kreatywność, idealnie wpasowują się w klimat opowieści. Może być problem z zapamiętaniem, ale to już inna kwestia!
    Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do idei współtworzenia opowieści. W tym sensie, że: zadaję sobie pytanie choćby o to, co to fevrry, albo czemu piasek jest czerwony, a tu... okazuje się, że sam autor odpowiedzi nie zna! I muszę powiedzieć, że to całkiem niezła sprawa. Na co nudniejszych lekcjach na pewno sama także o tym pomyślę.
    Życzę dużo weny. Czekam na następny rozdział!
    PS Kilka dni temu jeszcze raz przejrzałam już wstawione na mojego bloga rozdziały i aż się zdziwiłam, jak wiele poprawek udało mi się nanieść! Z tego względu jeszcze mocniej do serca wzięłam sobie twoją uwagę o cierpliwości c ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wszystkie dobre słowa i zapraszam do dzielenia się pomysłami.
      (Tak szczerze, to zaczynałam powoli tracić nadzieję, że tu jeszcze wpadniesz ;D.)
      I tak, tak, cierpliwość przede wszystkim.! :)

      Usuń
  13. Fajny pomysł z tym pisaniem wraz z czytelnikami :). Dzięki za komentarz u mnie i myślę, że będę częściej do Ciebie wpadać :P.
    her-infinity.

    OdpowiedzUsuń
  14. Vessna, widziałaś ile Ci komentarzy czytelnicy nabili? :D Gratuluję ;) I mam nadzieję, że długo nie każesz czekać na kolejny rozdział ;D Twoi fani są zniecierpliwieni i niedługo rozniosą Ci bloga ^^ A ja będę im przewodzić :P

    Spam, spam... wszędzie już widzę ten spam -,-" Jak mnie irytują komentarze w stylu "hej! fajny blog, wpadnij do mnie na : nie-czytałam-twoich-głupich-wypocin.blogspot.com -,-" Żenada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... mnie też, nawet nie wiesz jak. Ale liczę na to, że chociaż co dwudziesta osoba, która przyjdzie tu z zamiarem spamienia, przeczyta, co mam do powiedzenia, a może co pięćdziesiąta powie, co sama o tym sądzi. Takie prawa internetu. Najbardziej wkurza mnie nie to, że ktoś chce się zareklamować - samej zdarzało mi się tak robić - ale zanim zostawi się swoją reklamę wypada przeczytać, skomentować i najlepiej wrzucić swoje gorące słowa zachęty do spamu. Z resztą, o czym ja w ogóle mówię.

      Strasznie cieszy mnie to, że ktoś ciągle tu wpada i liczy na nową notkę (a mam nadzieję, że nie tylko ty). Nigdy jednak nie miałam w planach pisania co tydzień, ani nawet co dwa. Mój perfekcjonizm zakazuje mi wrzucenia tu czegoś na wpół przygotowanego, niesprawdzonego i niepodobającego się mi samej. A to, jakby nie patrzeć, zajmuje sporo czasu - mi od trzech do czterech tygodni. Struktura bloga nie pozwala mi pisać do przodu.

      Ale spokojnie, rozdział drugi już się pisze, a kolejne czekają na wasze pomysły.
      A dzisiaj, jak widziałam, poczytam sobie coś twojego...

      Usuń
  15. Hej, po raz drugi trafiam dziś na świetnego bloga zupełnie przypadkowo! :D Ale mniejsza z tym.
    Jeśli chodzi o prolog zainteresował mnie... piach. Od początku wydał mi się czymś złowrogim, a gdy jeszcze opisałaś, że mieszkańcy wierzyli w jakieś ukrywające się w nim demony oraz o ginących w nim ludziach, stwierdziłam, że muszę czytać dalej! :)

    Wybacz, jeśli źle zrozumiałam, ale fragment z Illą brzmi, jakby ona chciała popełnić samobójstwo, a raczej to zrobiła. Hmm... czuję, że się mylę. Jednak od tego fragmentu bije taka melancholia, depresja i tajemnica. Jest to niejasne, ale nawet lepiej, bo ciekawsze.
    Z miejsca polubiłam Kneraza ^^ Szkoda mi go i reszty. Pracować dla nadętego króla -,- Nie można mu zwrócić uwagi, a jedynie przytakiwać i robić wszystko, co on każe. No niestety, na tronie siadali często niewydarzeni kretyni i egoiści, ech.

    W sumie to na razie mogę tyle powiedzieć, ale czekam na dalsze części. Historia zapowiada się naprawdę ciekawie.
    Nie wiem jaki pomysł mogłabym podsunąć odnośnie fabuły, bo jak na razie nic mi w głowie nie świta. Ale będę śledzić Twe opowiadanie i może kiedyś wpadnę na coś i poproszę, abyś to wplotła w fabułę, hłehłe xD Ale poproszę o jedną rzecz - mogłabyś nieco bardziej przybliżyć wygląd bohaterów? Kneraza i jego przyjaciela, bo za bardzo ich sobie wyobrazić nie mogę ^^" chociaż nie. Wyobrażam ich sobie jako młodych, wysokich... przystojnych... i ten... dobra, nieważne xD

    Gadam już od rzeczy, kończę - pozdrawiam i oczywiście życzę dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że od zawsze, kiedy czytałam książki, wyobrażałam sobie, że główny bohater jest okropnie przystojny, a bohaterka - nieziemsko piękna. Nie lubię brzydoty, bo uważam, że człowiek nie może być aż tak brzydki, żeby taką rzecz o nim napisać. I może to z mojego ignorowania większości opisów wzięło się to, że sama ich nie tworzę. Ale fakt, chyba trochę powinnam. No cóż, popracuję nad tym.

      Zapraszam oczywiście do dzielenia się pomysłami.
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam!

      A Illa, zapewniam cię, jeszcze nie umiera :D.

      Usuń
  16. O ile prolog był po prostu ciekawy, to ten rozdział strasznie mnie wciągnął. Przedstawienie większej ilości postaci stanowczo wyszło na plus, zalew obcych nazw świetnie działa na klimat (chociaż pewnie, że miło by było, gdyby się potem powyjaśniały) i bardzo odpowiada mi twoje poczucie humoru.
    Myślałam, że jeszcze na tym etapie nie będę miała żadnych pomysłów co do fabuły, ale myliłam się. W trakcie czytania stwierdziłam, że bardzo chciałabym zobaczyć, jak król-kretyn jest zmuszony do nabrania odrobiny rozumu - ot, gdyby los cisnął go w jakieś podłe miejsce, może z jednym ze służących, bo inaczej pewnie po prostu by zginął. Taka drobna sugestia, może ci się do czegoś przyda.
    Wyłapałam jedną literówkę: "Na partol" - o "patrol" chyba chodziło.

    Pozdrawiam i czekam na następną część
    Arebell (Tales of Many Lives)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Cóż za pomysł. Muszę oczywiście się nad tym porządnie zastanowić, ale już mówię: tak, tak. Przemyślę i pokombinuję.
      I dzięki za literówkę (sto razy sprawdzam, a i tak zawsze coś zostanie...).
      Dziękuję za czytanie i komentarz.
      Pozdrawiam!
      [ciągle wpadam do ciebie; liczę, że niedługo coś tam się pojawi.!]

      Usuń
  17. Co do pomysłu na razie nie mam... możliwe dlatego, że mam pauzę w pisaniu której nie mogę się pozbyć ... Ale wróćmy do twego rozdziału, fajnie zaczęłaś ! Spokojnie rozpoczęłaś rozdział i na dodatek przedstawiłaś bohaterów :) Po prostu, całość wyszła ciekawie i nie mogę doczekać się kolejnej części !

    Zapomniałam na początku napisać. Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miała internetu i byłam skazana na zbieranie zaległości.

    Zapraszam również na drugiego bloga : http://mocjestwsrodnas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Na początek, chciałabym Cię bardzo przeprosić. Czuję się głupio, że tylko zareklamowałam swojego bloga, nie komentując treści. Co prawda, przeczytałam wtedy tylko prolog. Oczywiście, zachwyciłam się Twoim oryginalnym pomysłem. Nie miałam nigdy z takowym styczności, więc chciałabym Ci życzyć powodzenia. Mam nadzieję, że zarówno Ty jak i my - Twoi czytelnicy będziemy mieli dużo weny, a blog dobrze na tym wyjdzie. Potem wzięłam się za pierwszy rozdział i jestem ponownie zachwycona. Pięknie piszesz, naprawdę. Nie zauważyłam żadnych błędów. Co do pomysłu, to chciałabym Ci coś podrzucić, al niestety nic mi nie przychodzi do głowy. Mimo tego, że moja wyobraźnia jest naprawdę głęboka i..szeroka. Więc, gdy tylko na coś wpadnę, to dam Ci znać. Na razie, czekam na ciąg dalszy. Chciałabym bardzo podziękować za szczery komentarz u mnie. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Tobie także życzę powodzenia i mnóstwo pomysłów: i tu, i tam. Jak na coś wpadniesz, zapraszam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  19. Ma klimat, zaciekawia. Jestem bardzo na tak :)Pozdrawiam x

    -----------------------------

    http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Opowiadanko faktycznie klimatyczne- jak fabuła się rozkręci to może być ciekawie. Swoją drogą jak na mój gust król jest gejem :D (jego wymarzona szata pewnie jest obcisło różowiutka) A tak na serio może by wprowadzić oparty na takim założeniu wątek miłosny? Ew później mogłoby wkroczyć na scenę jakieś dziewczę. I jeszcze zła ciotka króla- chcąca przejąć władzę to zbyt oklepane, ale może jakaś niespełniona kobieta chcąca za wszelką cenę mieć chrześniaki... ;)

    Pozdrawia, ObieraczKartofli

    OdpowiedzUsuń
  21. PS. Jeśli powyższy mój komentarz nie był wystarczająco głupi, to już się poprawiam... Zazwyczaj nie czytam komentarza autora pod rozdziałem, ale rzuciła mi się właśnie w oczy czerwona czcionka ;) Może Święto Umniejszenia mogłoby polegać na tym, że wybrane wafle z ludu myją nogi królowi? (tutaj uprzedzam, że delikatna inspiracja Biblią i niektórzy mogliby się przyczepić, że to plagiat, więc nie naciskam).

    OK (czyli ObieraczKartofli ^^)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy następny rozdział? Wpadając tutaj po dłuższej przerwie byłem pewien, że takowy napotkam :-P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nadal wisi info, że dziś lub jutro. Jutro, najpewniej późno w nocy. Moim betom szwankowały 'internety' i dlatego tyle się to ciągnie.
      Przepraszam za zwłokę.

      Usuń
  23. Świetne ;*,będę tu często wpadać :), zapraszam także na mojego bloga :)
    http://zpd-onmz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Aderan III - jeszcze nie wiem, czy tylko ma durne pomysły, czy jest okrutny i zły... Każdy król robi co chce, bo to przecież król. Wielbłąd uciekł? Nie dziwię się. Barwić zwierzę, bo temu się zachciało kolorów... Skoda, że sam sobie nie pomalował dupy!

    Co do tych weteranów wojennych - chodzą pogłoski i plotki, że każdy żołnierz to kur... YKHYM! To mężczyzna lubiący kobiety.... No więc, zapewne ten cały Lotrikos Wyrt nie marnuje czasu tylko na posterunkach i łożu swojej żony. Zawsze mnie to zastanawiało, jak to jest: ma młodą żonę, młodszą od siebie, która gotuje, prasuje, pierze jak i dupy daje. To i tak źle, trzeba szukać jeszcze innych co dadzą "miodu". ;/

    A ta gra: "fevrry", to może mogłaby być gra podobna do ruletki. Tyle, że ten co źle obstawi, albo pije, albo daje kasę, albo dostaje w mordę. Coś w ten deseń :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga Vessno!

    Rozdział straszliwie długaśny, a ja do nich nie jestem przyzwyczajona, ale powoli muszę się oswajać. :D

    Ach, wszyscy królowie są tacy sami! Mają te same durne i cholerne pomysły. Kto słyszał, żeby przemalowywać wielbłąda?! To chyba świadczy o głupocie Aderana. :D

    Weterani wojenni... Jak prawie w każdej opowieści są.... cenzura. xD Moja przedmówczyni nieźle ich opisała, dlatego ja się pod tym podpisuję. xD

    Bardzo ciekawi mnie postać tej rudowłosej dziewczyny (wybacz, muszę się nauczyć imion, a na razie będę musiała się posługiwać opisami). Ciekawe, dlaczego wywalili ją z karczmy?

    W każdym razie, pozdrawiam i życzę dużo weny. :)

    http://another-world-another-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurcze, ale tu komentarzy...ale nie dziwię się, bo twoje opowiadanie jest po prostu nadzwyczajne. Te nazwy, niezwykłe imiona...masz genialną wyobraźnię. ;) Twój styl jeśli chodzi o pisanie wydaje mi się taki...profesjonalny. Naprawdę! ;)
    Okej, to lecę czytać rozdział 2. ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mozna dwa lub wiecej opowiadania?

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji. Napiszmy coś wspólnie, przypadkowy Czytelniku.